Zoopsycholog opowiada o psich parkach
Jedne psy potrzebują mniej, drugie więcej ruchu a jeszcze inne są wybitnie energetyczne. Niewystarczająca ilość ćwiczeń prowadzi do wielu problemów z zachowaniem i zdrowiem naszych podopiecznych. Problemy somatyczne to przede wszystkim otyłość, która prowadzi dalej do problemów cukrzycowych, schorzeń układu krążenia i ruchu oraz problemów z termoregulacją. Gruby pies w upalny dzień cierpi tym więcej im większą ma nadwagę.
Problemy behawioralne psów ograniczanych ruchowo wynikają z braku możliwość spożytkowania energii oraz deficytu bodźców, których dostarczyć mu może każdy trening z właścicielem oraz różnorodność odwiedzanych miejsc. Pies, którego potrzeby ruchu nie zaspokoimy, zachowa się trochę jak tama, która nie może przecież wytrzymać naporu nieograniczonych ilości wody. Tamy pękają, psy „wybuchają”! Najbardziej „wybuchowe” są psy, które spędzają życie przywiązane do budy. Są one bowiem najbardziej zaniedbywane (opieka weterynaryjna, brak szkolenia i rozwój w środowisku deprywacyjnym, czyli ubogim w bodźce). Nic dziwnego, że spuszczone z łańcucha reagują na jakikolwiek sygnał, który wyzwoli w nich zachowania łowcze kończące się agresją.
W dość podobnej sytuacji są „psy ogrodowe”. Ludzie myślą często, że ogród wystarczy do zaspokojenia wszystkich psich potrzeb. Gdyby tak było, nie dostawałbym ciągle pytań jak „Dlaczego mój pies rozkopuje mi grządki?”, „Dlaczego mój pies ucieka z ogrodu?” itp. Ogród, buda lub kojec to tylko środowiska, w których przebywa pies. Miejsca te nie są z definicji złe ( jeśli są dobrze zaprojektowane), ale właściciele psów mogą z nich zrobić niewłaściwy użytek. Posiadanie budy lub ogrodu nie zwalnia właściciela z konieczności zapewnienia psu ruchu i spacerów . Jeśli ogród stanie się dla wyspacerowanego psa miejscem interakcji z właścicielem - pies wypuszczony tam nie będzie myślał o rozkopywaniu rabatek. Gdyby „psy łańcuchowe” miały wystarczająco dużo zainteresowania ze strony ludzi (szkolenie, spacery, bieganie) ich łańcuch byłby łatwiejszy do zaakceptowania.
Takie miasto jak nasze daje sporo możliwości zapewnienia psu odpowiedniej dawki ruchu. Istnieją kluby psich sportów, ale nie każdy właściciel może lub chce szkolić psa. Mogę więc powiedzieć, że większość wrocławskich psów ma problem z zaspokojeniem jednej z podstawowych potrzeb fizjologicznych i psychicznych - biegania luzem, poznawania świata i nawiązywania kontaktów społecznych z innymi psami i ludźmi, a to prowadzi do lęków, fobii i agresji na różnym tle. Istnieje jednak rozwiązanie tego problemu, które „kroczek po kroczku” (w dużej mierze dzięki inicjatywom obywatelskim) jest wprowadzane w naszym mieście.
Z doświadczeń amerykańskich i europejskich wynika, że budowa placów zabaw dla psów znacznie zmniejsza ilość konfliktów między mieszkańcami miast. Wprowadzenie jasnych reguł użytkowania przestrzeni miejskiej przez właścicieli psów podczas spaceru z nimi a w tym wyznaczenie „psich stref”, gdzie psy mogą być bezpiecznie spuszczane ze smyczy to działania konieczne, by wszyscy użytkownicy przestrzeni publicznej czuli się bezpiecznie.
Dlatego cieszy mnie uruchomienie w naszym mieście kolejnego psiego placu zabaw. Tym razem powstał on w parku im. Stanisława Tołpy. Jest dobrze zaprojektowany i wykonany. Na uwagę zasługują „śluzy bezpieczeństwa”, czyli podwójne bramki. Uniemożliwiają one ucieczkę psiaków z placu zabaw, gdy wchodzi tam kolejny pies. Przeszkody, w tym okorowane i wypolerowane kłody drewna, ławki dla opiekunów, zieleń - wszystkie te elementy współgrają ze sobą. Regulamin jest logiczny i zwięzły. Podkreśla (a dotyczy to przecież wszystkich miejsc) wagę odpowiedzialności właściciela za zachowanie jego psa, co jest dla mnie, jako instruktora szkolenia psów, szczególnie bliskie.
Zapraszam do odwiedzenia Parku im. Stanisława Tołpy! Koniecznie z psem!