Żużlowe szkiełko: Granatowy Mikołaj
Przedstawiamy cotygodniowy felieton dziennikarza Telewizji Polskiej i eksperta żużlowego Rafała Darżynkiewicza.
Mikołaj na brak pracy nie narzeka. Roboty mnóstwo, a terminy gonią i tego jednego najważniejszego przekroczyć nie można. Listy przeczytane, więc już wiadomo, kto jaki prezent otrzyma. W kilku przypadkach są jednak wątpliwości. W Zielonej Górze i Tarnowie list został niestarannie napisany. Nowe drzewko w Rybniku wymaga dopracowania szczegółów. W Grudziądzu list pisano w ostatniej chwili. W pośpiechu zjedli kilka literek i o czymś zapomnieli. Mnóstwo prezentów i to w pierwszym terminie miał dostać Wrocław. Elfy pudła załadowały na sanie, ale Mikołaj nie wie gdzie podarki dostarczyć. Wiadomo, że wrocławskie drzewko będzie, ale ciągle nie wiadomo gdzie. Najlepsi Mikołaja nie zawiedli. Pod największymi i najbogatszymi choinkami podarków nie zabraknie. Jak to w ten magiczny czas bywa, nie każdy jednak dostanie to, o czym marzył.
Cieszą się w Toruniu. Wartościowa paczka już jest w drodze na Motoarenę. Ten sam prezent chciał Falubaz. Nie dostanie, ale przy W69 paczek będzie więcej.
Ilość ma przejść w jakość. Póki co pewne jest tylko to, że rozpakowywanie trzech czy nawet czterech pudełek to będzie wielka przyjemność. Parę niespodzianek jeszcze być może, ale czy dotrą w terminie i pod jaki adres tego nikt nie wie. Są tacy, którzy mają sporo miejsca pod choinką. Chętnie przyjmą prezenty nawet po terminie, ale stawiają warunki. Mogą sobie na to pozwolić. Ich drzewka lśnią przepychem i bogactwem, a dodatkowe pudełko, za które nie trzeba płacić zawsze jest mile widziane. Nadal adresata nie znalazła jedna z najwartościowszych paczek. Adres udało się ustalić, ale chyba przez pomyłkę adresat paczki nie przyjął. Gwiazdka za chwilę, więc wysłano awizo powtórne. Może tym razem pod mieniącą się złotem choinką z biało-niebieskimi bombkami znajdzie się miejsce dla tej intrygującej, ale jak się okazuje niebezpiecznej zabawki. Ten prezent warto i trzeba przygarnąć.
Listy napisali wszyscy. Część została odrzucona już po pierwszym czytaniu. Niektórzy dopisali coś po czasie i prezent dostaną. Są też tacy, którzy poprosili o elfa nadzorcę.
Ten pracował już w Gnieźnie i niewiele wskórał. Po dwóch latach dzieci tam nadal niegrzeczne i na obiecaną poprawę wcale się nie zanosi. Mikołaj sam sobie winien. Na listy czeka do połowy grudnia, na dzieci wcale nie zwraca uwagi. Skargi odrzuca, a potem w pośpiechu przymyka oko. Trochę pogrozi palcem, ale rózg największym rozrabiakom nie rozdaje. W efekcie co rok listów jest mniej, jeśli już są to brzydko i niestarannie napisane. Kilkoro dzieci korzystając z dobroci, ale przede wszystkim naiwności Mikołaja po prostu oszukuje. Dzieci nie są takie głupie, w Mikołaja w granatowej marynarce może i wierzą, ale nie traktują go poważnie. Bez kilku rózg, a może i bez kija samobija następnych świąt może już nie być.