Żużlowe szkiełko: Idzie zima
I po terminie. Najważniejsza data procesu licencyjnego minęła po północy. Karty, a właściwie dziesiątki stron dokumentów znalazły się w Warszawie. Nie jest tajemnicą, że GKSŻ z dużym niepokojem oczekuje na efekty prac komisji licencyjnej.
Mimo pojawiających się tu i ówdzie pozytywnych informacji - spłaty długów, nowi darczyńcy czy ugody z zawodnikami - nie wygląda to dobrze. Tradycyjnie nie obędzie się bez licencji warunkowych i korzystania z programów naprawczych. Licencje 2016 pod hasłem: „Ratujmy co się da” to wcale nie złośliwość tylko realny stan polskich klubów.
Taki Grudziądz to jednak ma klawe życie.
Elita znów zdekompletowana. Niczym bumerang wraca scenariusz sprzed roku czyli minęło dwanaście miesięcy i z problemem nie zrobiono nic. Zaproszono już Rybnik, a w rezerwie ciągle czeka Grudziądz. GKM za chwilę będzie mógł stawiać Speedway Ekstralidze warunki. Gdyby tak obliczyć straty z tytułu zdekompletowanej ligi - mniejsza liczba meczów, mniejsze wpływy z praw telewizyjnych i od sponsora rozgrywek - a potem należycie ocenić stratę wizerunkową to… liga powinna zakontraktować do Grudziądza Piotra Pawlickiego. Będzie taniej. Liga i dyscyplina zachowa twarz, GKM będzie silniejszy, a były mistrz świata juniorów będzie miał dobrze płatną robotę. Dziś brzmi to jak herezja, ale takie działania za chwilę mogą stać się rzeczywistością. Taki Grudziądz to jednak ma klawe życie. Trzyma w szachu całą ligę, bo na ekstraligową szansę, mimo ciągłych chęci, raczej nie ma co liczyć Lokomotiv Daugavpils.
Pogrzebali klub i na kilka lat ostrowski żużel
To co zasłyszane w parkingu często nie mija się z prawdą. Marek Cieślak w Falubazie miał być i jest. Narodowy nie ukrywa, że po słowie z zielonogórzanami był już rok temu. Wprawdzie pojawiły się komplikacje - długi przy W69 - ale koniec końców - dwuletni kontrakt został podpisany. Z perspektywy czasu nikogo nie powinien dziwić Cieślaka przedfinałowy „luzik po ostrowsku”. Przecież Narodowy z Ostrovią odniósł sukces - wjechał do finału eliminując faworyta z Rybnika - a robotę w Falubazie miał już klepniętą. Jeśli wiedział, a pewnie wiedział, że Ekstraliga nie chce klubu z Daugavpils to niezależnie od wyniku rewanżu Cieślak awansował do elity. Powód do świętowania był, więc świętował. Historia pokrętna, ale bardzo prawdziwa. Tak jak i ta, że takiego ciągu zdarzeń nie kumali działacze z Ostrowa. Rozdmuchali aferę zamiast cieszyć się z sukcesu i na tej fali wpłynąć do elity. Niestety w efekcie pogrzebali klub i na kilka lat ostrowski żużel.
Nie ma Ostrowa, nie będzie Rzeszowa, a parę innych ośrodków ledwie dyszy. Tymczasem GKSŻ - chyba z nudów - rozpoczyna dyskusję nad zmianami regulaminowymi, które mają obowiązywać już w przyszłym sezonie. To w Warszawie, a w Lesznie mają teczkę na Pawlickiego juniora czyli nic się nie zmienia, bo zima w żużlu zawsze jest ciekawa.