Życie mamy tylko jedno. Nie warto stracić go na drodze

Czytaj dalej
Fot. Henryka Bednarska
Tomasz Rusek

Życie mamy tylko jedno. Nie warto stracić go na drodze

Tomasz Rusek

- Czasami myślę, że każdy powinien zobaczyć na żywo zmasakrowane zwłoki po wypadku. Może wtedy ludzie jeździliby z głową... - mówi Dariusz Wróblewski z drogówki. Przez 25 lat służby widział wiele tragedii

Śmierć na drodze ma kilka imion. Jedno z popularniejszych to „jeszcze tylko tego wyprzedzę”. Czasami nazywa się „zaraz zwolnię, ale przez momencik pocisnę 160 km/h”. Ewentualnie: „dam radę, zdążę” albo „co to dla mnie, zmieszczę się”.
Sam finał spotkania ze śmiercią jest już zazwyczaj taki sam: wrak auta, zmasakrowane ciało, rozpacz bliskich, a potem wypalone znicze na poboczu.

Wiceszef lubuskiej drogówki Dariusz Wróblewski przez 25 lat służby widział takich tragicznych finałów mnóstwo. Do dziś pamięta je ze szczegółami. I przyznaje nam: to siedzi w człowieku. - Dlatego czasami myślę, że każdy powinien zobaczyć na żywo zmasakrowane zwłoki po wypadku. Może wtedy ludzie jeździliby z głową... - zastanawia się.

Statystyki przerażają

Od początku roku do 20 września w Lubuskiem były już 482 wypadki. Ranne zostały w nich 634 osoby, a aż 83 zginęły.
83! Masakra. To jakby nagle spadły w przepaść dwa autokary pełne pasażerów. Albo jak liczba ofiar katastrofy samolotu pasażerskiego. Dlaczego więc jakoś ofiary wypadków drogowych mniej nas dotykają? Bo... ich liczba rośnie z dnia na dzień, a nie spektakularnie.

Co gorsza, to już niemal roczny wynik, a mamy dopiero wrzesień. Wróblewski wyciąga statystyki i wylicza, że w 2013 roku życie na drogach straciły 94 osoby, w 2014 roku - 81, a w ubiegłym - 92. Ktoś powie: - Zaraz! Przecież na dziś jest cały czas mniej ofiar niż w zeszłym roku. Odpowiedź jest taka: - Pewnie, ale przed nami cała jesień i zima. Miesiące śliskie, śnieżne, deszczowe. Więc - obyśmy się mylili! - w tym roku może paść smutny rekord.
Jeśli padnie, to zapewne między innymi z mało chlubnym udziałem drogi krajowej nr 27. Odcinek między Zieloną Górą a Nowogrodem Bobrzańskim jest nazywany trasą śmierci albo trasą szaleńców. Kręty, bez poboczy, a kierowcy lubią tu pocisnąć. Ostatni potworny wypadek był tu na początku września: skoda zjechała na przeciwny pas, prosto pod karetkę. Zginęły dwie osoby.

To dlatego policja i Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad stają na głowie, by poprawić tu bezpieczeństwo. Niedawno obie instytucje, a także prokuratura, miały wspólne spotkanie. Planują też zmiany w oznakowaniu. Tylko... co z tego, skoro badania pokazują, że na 9 tysięcy aut, które dziennie (!) tędy jadą, sporo regularnie przekracza dozwoloną prędkość o 70, a nawet o 100 km/h? To dlatego samochody wypadają z jezdni i lądują na poboczach.
Ale mimo to Wróblewski daleki jest od stwierdzenia, że „prędkość zabija”. - Sama prędkość nie. Jednak to przez nią obrażenia są cięższe, czas na reakcję krótszy, a skutki wypadków bardziej poważne. To przez nią łatwiej wpaść w poślizg i przez nią trzeba dłużej hamować - wyjaśnia punkt po punkcie.

„Trójka” zbiera żniwo

Wcale nie lepiej jest na krajowej „trójce” - i starej, i nowej, czyli na S3. Na niej od początku roku było 30 wypadków, w których zginęło 18 osób. - Chciałbym się zdziwić, że jak to: nowa, dobra droga, a tyle zabitych? Ale nie dziwię się wcale. Niektórzy jeżdżą tam po 180 km/h. Nawet sobie postanowiłem, by kupić rejestrator, żeby to nagrywać. Inna rzecz to zwężenia. Miejscowi wiedzą, że za chwilę będzie wąsko i po jednym pasie na kierunek. Ale ci, co są przejazdem, z innych regionów, często gazują jeszcze na pasie nakazującym zjazd na sąsiedni - opowiada nam kierowca Robert Czyżniak z Gorzowa.

O „trójce” dużo mówią też sami policjanci. Wskazują, że problemy są w okolicach prowadzonych robót (powstające drugie nitki na wysokości Gorzowa i Międzyrzecza, prace od Sulechowa do południowej granicy województwa lubuskiego). I faktycznie kłopot sprawia zmiana organizacji ruchu. I może nie tyle samo oznakowanie, co ignorowanie go i niezauważanie zmian. - Z „trójką” jest tak, że jedziemy na urlop czy w odwiedziny do kogoś, a gdy wracamy, są już inne zasady przejazdu. Tam trzeba cały czas uważać i nie wolno jeździć na pamięć - podkreśla Wróblewski.

Roboty drogowe, blokady i objazdy powodują czasami korki. To też zagrożenie. W sierpniu do tragedii doszło tuż za mostem na Warcie na obwodnicy Gorzowa. W auta czekające na dalszą jazdę z wielką prędkością wjechał tir. Dwie osobówki w ostatniej chwili zjechały mu z drogi. Ułamek sekundy później ciężarówka z olbrzymią siłą wbiła się w cysternę. Zginął kierowca tira. - Ci panowie z osobówek, którzy zdążyli odjechać, dostali dzięki tej ucieczce drugie życie - mówił później z uznaniem dla błyskawicznej reakcji były kierowca rajdowy Andrzej Szyjkowski.

Jeszcze gorszy karambol był na S3 w marcu na odcinku Sulechów - Świebodzin w okolicy Rosina. Bus z niemieckimi numerami rejestracyjnymi wjechał w stojącą na poboczu ciężarówkę. Zginęło sześć osób z busa. Kierowca tira, z obrażeniami głowy, wylądował w szpitalu.
Koło Sulechowa też były ofiary. 16 września volkswagen uderzył tu czołowo w ciężarówkę. Na miejscu zmarł 41-letni kierowca z Międzyrzecza, jego 12-nastoletni syn umarł w szpitalu.
Policja zapowiada, że wkrótce na całym odcinku trasy S3 od Sulechowa do Zielonej Góry wprowadzone zostanie ograniczenie prędkości do 60 km/h.

Wielkie podsumowanie

Poza bieżącymi danymi poprosiliśmy policję o szersze podsumowanie. Nie za pół roku czy rok, ale za trzy ostatnie pełne lata (2013, 2014, i 2015). Po co? Żeby pominąć roczne wahania i sprawdzić, gdzie karamboli jest najwięcej.
Co wyszło z dokumentów? W tym czasie były 2104 wypadki, 2763 rannych i 267 ofiar śmiertelnych. Najbardziej niebezpiecznym powiatem okazał się zielonogórski (463 wypadki i 48 zabitych), potem gorzowski (351 wypadków, ale 50 zabitych). Dalej żarski, nowosolski, międzyrzecki, żagański, słubicki, sulęciński, świebodziński, strzelecko-drezdenecki, krośnieński i wschowski.

Wróblewski przestrzega jednak, że taka mapa z historycznymi danymi nie jest gwarancją niczego: - Wypadek może nam się przytrafić wszędzie i zawsze. Także nie z naszej winy. Pozostaje więc być przygotowanym. Jechać z dozwoloną prędkością, z zapiętymi pasami, na trzeźwo i ostrożnie. Bo życie mamy tylko jedno.

Tomasz Rusek

Najwięcej moich tekstów znajdziecie obecnie na stronie międzyrzecz.naszemiasto.pl. Żyję newsami, ciekawostkami, inwestycjami, problemami i dobrymi wieściami z Międzyrzecza, Skwierzyny, Trzciela, Przytocznej, Pszczewa i Bledzewa.
To niezywkły powiat, moim zdaniem jeden z najpiękniejszych (i najciekawszych!) w Lubuskiem. Są tam też wspaniali ludzie, z którymi mam szansę porozmawiać na facebookowym profilu Głos Międzyrzecza i Skwierzyny. Wpadnijcie tam koniecznie. Udało się nam stworzyć wraz z ponad 15 tysiącami ludzi fajne, przyjazne miejsce, gdzie znajdziecie newsy, piękne zdjęcia, relacje z ważnych wydarzeń i - codziennie! - najnowszą prognozę pogody. Bo od pogody zaczynamy dzień.


Staram się pilnować najważniejszych spraw i tematów. Sporo piszę o:


jeziorze Głębokim, o inwestycjach, czy atrakcjach turystycznych, ale poruszamy (MY - bo wiele tematów do załatwienia i opisania podpowiadacie Wy, Czytelnicy) dziesiątki innych spraw. 
Dlatego przy okazji wielkie dzięki za Wasze komentarze, opinie, zaangażowanie i wsparcie.



Zdarza się też, że piszę o Gorzowie. To moje rodzinne miasto, które - tak lubię myśleć - znam jak własną kieszeń. Cały czas się zmienia, rozbudowuje, wiecznie są tu jakieś remonty i inwestycje, więc pewnie jeszcze przez lata nie zabraknie mi tematów!



 


Do Gazety Lubuskiej (portal międzyrzecz.naszemiasto.pl jest jej częścią) trafiłem niemal 20 lat temu. Akurat zakończyłem swoją kilkuletnią przygodę z Radiem Gorzów i Radiem Plus, więc postanowiłem się sprawdzić w słowie pisanym (choć mówione było świetną przygodą). I tak się sprawdzam, i sprawdzam, i sprawdzam. Musicie bowiem wiedzieć, że Lubuska sprzed nastu lat i obecna to zupełnie inne gazety. Dziś, poza pisaniem, robimy zdjęcia, nagrywamy filmy, przygotowujemy relację. Żaden dzień nie jest takim sam. I chyba dlatego tak lubię tę pracę.

Lubię też:



  • jazdę na rowerze

  • pływanie

  • urlopy

  • gołąbki

  • seriale

  • lenistwo



nie przepadam za:



  • winem

  • górami

  • ogórkową

  • tłumem

  • hałasami

  • wczesnym wstawaniem (aczkolwiek nieźle mi wychodzi!)



OK, w ostateczności mogę zjeść ogórkową.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.