Życie w cieniu rodu Radziwiłłów
Wspaniały arkadowy dziedziniec rezydencji magnackiej w Ołyce był cztery razy większy od dziedzińca zamku na Wawelu. Za jej sprawą i wspaniałej kolegiaty to była perła Wołynia...
Zatelefonowała do nas pani Wanda Lasocka z Zielonej Góry z kresową prośbą: - Moja mama opowiadała mi o swoim dzieciństwie i młodości na Kresach, w miejscowości Ołyka na Wołyniu. Ja zawsze myślałam, że to była taka bajka dla dzieci o pałacu, książętach i księżniczkach. Ale syn w internecie znalazł, że rzeczywiście była taka miejscowość z pałacem Radziwiłłów. Czy znacie kogoś z tej miejscowości? Gdzie można się czegoś więcej o niej dowiedzieć?
Obiecałem, że poszperam, i na pewien czas zapomniałem, dopóki nie sięgnąłem po niesamowity tom „Skarby pamięci. Wołyń” Tadeusza Marcinkowskiego i jego córki Małgorzaty Ziemskiej. Do skarbca pamięci pana Tadeusza sięgaliśmy nie raz i nie dwa, ale to, czego dokonali w tej księdze... To kompendium wiedzy o Wołyniu, gdzie znajdziemy niemal każdą miejscowość. Doprawdy tytaniczna robota uzupełniona ilustracjami z nieprzebranej kolekcji fotografii i kart pocztowych.
Znaleźliśmy oczywiście Ołykę. To rzecz jasna Radziwiłłowie i największa rezydencja magnacka na całym Wołyniu. Po raz pierwszy w dokumentach pojawiła się w 1149 roku. Niegdyś była to ruska osada, która z czasem awansowała na stolicę księstwa. Radziwiłłowie objęli ją po „kądzieli”, gdy Anna z Kiszków wyszła za Jana Radziwiłła. Pierwszym księciem na Ołyce i Nieświeżu zaczął tytułować się Mikołaj „Czarny” Radziwiłł. Tak, tak, to ten od Barbary Radziwiłłówny. Prawa miejskie otrzymała w 1654 r. Gdy spojrzymy na mapę, Ołyka leży nad Putyłówką (dopływem Horynia), na wschód od Łucka.
Najbardziej rozpoznawalną budowlą był oczywiście zamek, który zamykał rynek od północy. Został wybudowany w stylu renesansowym i przez wieki pełnił rolę ważnej kresowej twierdzy. Dopiero w latach 1740-1760 został gruntownie przebudowany przez ks. Michała Radziwiłła zwanego Rybeńko. Powstała reprezentacyjna siedziba w stylu barokowym. Ostateczny remont przeprowadzono u progu wieku XX. Niestety gmach, a zwłaszcza bogate zbiory dzieł sztuki i wyposażenie, ucierpiały podczas I wojny światowej. I praktycznie przez cały okres II Rzeczpospolitej trwało przywracanie siedziby do dawnej świetności, ale nawet w 1939 roku sporo jeszcze było do zrobienia. Jednym z ostatnich wydarzeń z historii pałacu była wizyta uciekającego z Polski do Rumunii prezydenta Ignacego Mościckiego, tutaj także zdeponowano działa sztuki wywiezione z Zamku Królewskiego.
Południową stronę rynku zajmował z kolei najpiękniejszy kościół na Wołyniu - kolegiata Świętej Trójcy z XVII wieku, ufundowana przez Albrychta Stanisława Radziwiłła, który został w niej pochowany. Świątynię wybudowano w stylu barokowym, a zdobiły ją rzeźby wrocławskiego artysty Melchiora Erlenberga. Po przejęciu władzy na tych terenach przez Ukraińców i przymusowym wysiedleniu Polaków świątynia została kompletnie zrujnowana. A była efektowna, słynęła z kolekcji starodruków.
Ta osada o miejskim charakterze była znana na całym Wołyniu także z jarmarków. Z łykiem i łapciami przybywali tutaj także Poleszucy, czego echem jest przysłowie „Deraźne na garnki, Klewań na dziady, Ołyka na łyka”.
Po I wojnie światowej gros mieszkańców stanowili Żydzi. W 1931 r. w miasteczku mieszkało 5785 osób. Także w tych czasach nad miastem zalegał cień Radziwiłłów, którzy miasto wspierali. Na przykład w 1936 roku książę Janusz Radziwiłł przekazał ziemię pod budowę siedmioklasowej szkoły. Cytując „Skarby pamięci”: „Miasteczko, rozrzucone na znacznej przestrzeni, ciągnęło się wzdłuż szosy, która wiodła do oddalonej o 12 km stacji kolejowej. Miejscowość była na tyle ważna, że dojeżdżały tu autobusy z Łucka i Równego. Do przedsiębiorstw miejskich w Ołyce należały elektrownia, wodociągi i rzeźnia. Działały młyn, browar, fabryka maszyn rolniczych, cegielnie i olejarnie. Zatrudnienie mieszkańcom dawały też magistrat, urząd gminy, przychodnia, fabryka cementu Wirpsza”. Była szkoła siedmioklasowa i prywatna dla dzieci żydowskich. Działał hotel „Warszawski” i trzy restauracje...
Po wkroczeniu Sowietów książę Janusz i jego syn Edmund zostali aresztowani. Tylko dzięki znaczącym znajomym zostali wypuszczeni. Już we wrześniu 1939 r. dali o sobie znać nacjonaliści ukraińscy. Rozbroili żołnierzy znajdujących się w szpitalu wojennym prowadzonym przez księżną i wydali ich Rosjanom. W 1942 r. Niemcy założyli w Ołyce getto, by w końcu lipca 1942 r. około 4,5 tys. Żydów - mieszkańców getta - rozstrzelać w pobliżu wsi Czemeryn. Od 1942 roku nasiliły się także ataki nacjonalistów ukraińskich. Cytowane opowieści brzmią jak ze złego snu: tortury, mordowanie dzieci. Nic dziwnego, że Polacy z Ołyki i okolicznych miejscowości szukali schronienia w zamku, w którym stacjonowali Niemcy. Gdy ci się wycofali, Polacy poprosili o wsparcie oddziały samoobrony z Przebraża, gdzie ostatecznie mieszkańców Ołyki przeniesiono. Na pożegnanie ewakuowani, po raz ostatni, usłyszeli polski hymn...