Ból istnienia w malarstwie według Egona Schielego
Tę scenę nietrudno sobie wyobrazić. Małe austriackie miasteczko na początku ubiegłego wieku i jego mieszkańcy ubrani w płaszcz najbardziej konserwatywnej z możliwych obyczajowości. Aż tu nagle w cieniu kościoła, do którego wszyscy karnie idą w niedzielne przedpołudnie, pojawia się dziwaczna para.
Ona - niespełna 17-letnia modelka, ubrana, delikatnie mówiąc, niezbyt konwencjonalnie, z burzą rudych włosów na głowie i on - młody malarz ze szkicownikiem pod pachą. Chyba nikt z mieszkańców Neuglbach nie był w stanie tego dnia spokojnie wysłuchać kazania. Zanim Egon Schiele i Valerie Neuzil, zwana Wally, zdążyli się rozpakować, po mieście jak pocisk przeleciała wieść, że wyrzucili ich właśnie z czeskiego Krumlova za nieobyczajność.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień