Co dalej z ekipą Get Wellu?
Walka o medale PGE Ekstraligi od kilku tygodni nie dotyczy już naszych żużlowców. Niestety, widmo degradacji coraz mocniej zagląda im w oczy.
Marazm w toruńskiej drużynie wciąż trwa... W niedzielę ekipa Get Wellu przegrała już po raz czwarty na własnym torze i ósmy w całym sezonie. Przy remisie grudziądzan w Częstochowie (45:45 i wywalczonym bonusie) nastroje w drużynie z pewnością nie są najlepsze.
- Chyba nikt nie ma wątpliwości, jaka jest w tej chwili wartość tej drużyny i, niestety, musimy się z tym pogodzić, że jesteśmy w tym roku zespołem, który, po tych pierwszych porażkach, już musi walczyć o utrzymanie - powiedział menedżer drużyny Jacek Gajewski. - Może w listopadzie oczekiwania były większe, ale po tym co się wydarzyło zimą i po tym jak się okazało, że jesteśmy personalnie słabsi niż przed rokiem, to - powiem szczerze - że tylko cud mógłby sprawić, że mogliśmy się znaleźć w play-offach. Taka jest w tej chwili wartość tej drużyny - środek tabeli, walka o utrzymanie.
- Różne są pomysły w klubie, rozmawiamy także i na mój temat i czy zmiana na stanowisku menedżera coś zmieni, czy odmieni ten zespół. Uważamy, że nie ma sensu tego w tej chwili robić. Nie jestem przyspawany do tego stanowiska i w każdej chwili jestem gotowy poddać się woli rady nadzorczej czy właściciela klubu - wyjaśnia Gajewski.
Powoli się dogaduję ze swoim sprzętem, czuję się dobrze na moim motocyklu i, przede wszystkim, to można już nazwać ściganiem
Jednym z niewielu pozytywów potyczki z Betardem Spartą (przegranej 41:49) była postawa Pawła Przedpełskiego, który zanotował najlepszy występ w tym sezonie (8+1 w pięciu biegach).
- Nie ma wyniku zespołowego i to jest najważniejsze - zaznaczył Przedpełski. - W tym meczu wszyscy pogubili jakieś punkty. Powoli się dogaduję ze swoim sprzętem, czuję się dobrze na moim motocyklu i, przede wszystkim, to można już nazwać ściganiem. A tego wcześniej u mnie nie było, bo ciężko było się zabrać do stawki. No i zaczynam coraz lepiej punktować. W ostatnim wyścigu zabrakło mi po prostu szczęścia. Zasugerowałem się tym, że bieg wcześniej Greg przytrzymał krawężnik i z niego wyskoczył, ale w ostatnim wyścigu przy krawężniku było już za bardzo wyślizgane i trzeba było jak chłopacy pojechać szerzej. Troszeczkę się w tym momencie zdziwiłem, bo wcześniej ten krawężnik „chodził”. Ale w ostatnim biegu to się zmieniło. Żużel to gra błędów, kto zrobi ich mniej, ten wygrywa.
Oprócz niego, pretensji nie można mieć w zasadzie jedynie do Grega Hancocka, który dobrze wywiązał się z roli lidera drużyny (14+1 w sześciu biegach).
- Przede wszystkim gratulacje dla Macieja Janowskiego, bo w Grand Prix Danii był znakomity, tak jak w niedzielnym meczu ligowym - zaznaczył Amerykanin. - Znów zostajemy pokonani przez lepszą drużynę. Morale idzie w dół, wszyscy są przygnębieni. To dla nas sezon jak z horroru. Co możemy teraz zrobić, to nie zwieszać głów i ratować co się da.
Widać, że Paweł Przedpełski spisuje się lepiej niż na początku sezonu i coraz bardziej pokazuje, że na niego można liczyć. Ale, niestety, większość z pozostałych zawodników zawodzi.
Przed zespołem dłuższa przerwa w ligowych rozgrywkach. Następny mecz torunian to arcytrudny wyjazd do Leszna. Spotkanie zaplanowano na 30 lipca. Będzie więc sporo czasu na przygotowania i decyzje przed dalszą częścią sezonu. Przerwa to też dobra informacja dla Adriana Miedzińskiego, który będzie miał czas na wyleczenie kontuzji łokcia, jakiej doznał w poprzednim spotkaniu.
Jednym z obecnych problemów Get Wellu jest to, że zawodnicy prezentują bardzo nierówną formę.
- Poza Hacockiem, któremu też jedna wpadka się przydarzyła, nie mieliśmy solidnego zawodnika - dodał Jacek Gajewski. - Gdyby był ktoś, kto oprócz Grega, zdobyłby ponad 10 punktów, to moglibyśmy myśleć o zwycięstwie. Ale nikogo takiego nie mieliśmy. Widać, że Paweł Przedpełski spisuje się lepiej niż na początku sezonu i coraz bardziej pokazuje, że na niego można liczyć. Ale, niestety, większość z pozostałych zawodników zawodzi. Jeśli ktoś ma dobry początek, to potem robi się katastrofa.
Była myśl przed wyścigiem 13 by wystawić Grega w ramach rezerwy taktycznej w miejsce Jepsena Jensena, ale Duńczyk do tego momentu jechał dobre zawody. Chciałem poczekać ze zmianami do biegów nominowanych. Wiadomo, po meczu można gdybać - co by było gdybym jednak dał rezerwę taktyczną wcześniej, gdyby w 14 biegu pojechał Paweł, a nie Walasek. Ale to gdybanie niczego nie zmieni. Oprócz Hancocka nie mieliśmy nikogo pewnego.
W zgoła odmiennych nastrojach z Torunia wyjeżdżali wrocławianie.
- Dziękuję chłopakom za walkę, bo widowisko mogło się podobać - przyznał trener Betardu Sparty Rafał Dobrucki. - Wynik jest dla nas korzystny i bardzo się z tego cieszymy. Trudno teraz kogoś rozliczać. Znakomicie pojechali wszyscy. W trakcie zawodów łapaliśmy jakieś drobne problemy z dopasowaniem się do toru. To jest taki wyświechtany tekst, ale w Toruniu drobne zmiany z nawierzchnią sprawiają, iż trzeba nanosić odpowiednie korekty. Najmniejsze kłopoty miał Maciej Janowski, który regularnie przywoził trójki.