Felieton Magdy Huzarskiej-Szumiec. Ludzie larwy
Byłam kiedyś w szkole teatralnej podczas egzaminów wstępnych. Korytarze okupował tłum młodych ludzi, powtarzających z determinacją słowa wyuczonych tekstów. Wszyscy z przejęciem bliskim omdlenia patrzyli na wychodzących z sali kolegów, którzy już stanęli przed komisją. Napięcie, jakie unosiło się w powietrzu, mogłoby uruchomić niejedną elektrownię.
Teraz myślę sobie, że każdy z kandydatów, który już niebawem będzie składał dokumenty, śniąc o przyszłej karierze i sławie, powinien obejrzeć spektakl dyplomowy studentów IV roku krakowskiej Akademii Sztuk Teatralnych, zatytułowany „Zachodnie wybrzeże”. Z wyreżyserowanego przez Maję Kleczewską przedstawienia dowie się, co czeka go nie tylko na tej uczeni, ale i w przyszłym zawodowym życiu.
Zrozumie, że w teatrze współczesnym aktorów się nie oszczędza. Taplanie się w wodzie, skoki przez wiejące chłodem okno, siniaki na kolanach i innych częściach ciała, jedzenie mandarynek ze skórką i kilka dodatkowych atrakcji to zdaje się chleb powszedni aktorów pracujących z tą reżyserką. Można się z jej metodami czy przyjętą estetyką zgadzać albo nie, ale odmówić jej nie można efektu końcowego, jakim jest uwolnienie emocji, które wręcz eksplodują ze sceny, dotykając bezpośrednio widza.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień