Jemy mniej chleba, bo boimy się glutenu
W latach 80. XX w. statystyczny Polak jadł 100 kg pieczywa rocznie, teraz - 45 kg. Jednym z powodów jest moda na diety. Ale też niektórzy pieką chleb w domu.
Zdaniem Pawła Szewczyka, dietetyka z Państwowej Medycznej Wyższej Szkoły Zawodowej w Opolu „powszedniemu chlebowi” szczególną krzywdę w ostatnich latach zrobiła moda na dietę bezglutenową oparta na błędnym przekonaniu, że zawarty w pieczywie gluten z pszenicy jest szkodliwy dla organizmu.
- Tymczasem glutenu nie powinni spożywać jedynie chorzy na celiakię (nietolerujący białek z ziaren pszenicy) czy osoby uczulone na gluten - wyjaśnia Paweł Szewczyk. - Mitem jest, że wywołuje on stany zapalne czy zaparcia. Wprost przeciwnie - jest dobrą pożywką dla bakterii, obniża ciśnienie krwi i poziom trójglicerydów.
Problemem i w ocenie dietetyka, i opolskich piekarzy jest jakość pieczywa.
- Gdybyśmy uważnie przyjrzeli się składowi pieczywa odgrzewanego w marketach, to niejeden by się wystraszył. Tyle, że jest on wypisany drobnym drukiem, z boku pieca, a klient kieruje się modą na ciepłe pieczywo o każdej porze dnia - ocenia Katarzyna Malik-Mendelska, właścicielka piekarni i ciastkarni w Głubczycach. - To pieczywo z głęboko zamrożonego ciasta, wyrabianego w fabrykach w Rumunii i w Chinach, z długim terminem przydatności, a więc zawierającego wiele polepszaczy. Nawet jeśli jest na zakwasie, to z proszku, a nie wytwarzanego wieloetapowo w piekarniach - dodaje.
Co 10 wyrób piekarniczy jest obecnie produkowany z takiego ciasta.
Paweł Szewczyk, dietetyk i wykładowca opolskiej uczelni medycznej mówi, że pieczywo z pełnego przemiału, jak żytnie czy graham, zawiera błonnik, witaminy z grupy B, substancje biologicznie aktywne, które wspomagają perystaltykę jelit.
- Mało kto z nas je tyle warzyw, żeby zapewnić organizmowi odpowiednią ilość błonnika, dlatego pieczywo jest ważne w diecie. Ryż, kasza i mąka powinny znajdować się na drugim miejscu po warzywach i owocach w naszej piramidzie żywienia - tłumaczy Paweł Szewczyk.
Niestety, spadające zapotrzebowanie na pieczywo powoduje, że ubywa piekarni tradycyjnych. Obecnie aktywnie działających w kraju jest blisko 9 tys. (zarejestrowanych w KRS i CEIDG - 14 295) w porównaniu z 2012 r. aktywnych jest mniej o 4,5 proc., bo ubyło w tym czasie 400 zakładów.
Spadające zapotrzebowanie na pieczywo powoduje, że ubywa piekarni tradycyjnych
Tempo spadku liczby czynnych piekarni jest jednak wyraźnie niższe niż spadku spożycia pieczywa - wynika z analiz Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor. - Większość biznesu jest w dobrej kondycji finansowej, odsetek firm z przeterminowanymi płatnościami jest niewiele większy niż w całej gospodarce. Zaległości ma 827 przedsiębiorstw na łączną kwotę 79 mln zł - mówi Halina Kochalska, rzecznik prasowy BIG InfoMonitor.
Wnioski z analiz danych z Biura Informacji Kredytowej i BIG InfoMonitor są takie, że piekarzy trudno uznać za szczególnie ryzykownych przedsiębiorców we współpracy.
Stanisław Butka, szefujący Stowarzyszeniu Rzemieślników Piekarstwa RP (należy do niego 350 piekarni w kraju, choć bez reprezentantów naszego regionu) twierdzi, że dobry chleb, robiony na tradycyjnych zakwasach, powinien się obronić.
- Statystyki nie uwzględniają też zmian zwyczajów konsumenckich i do spożywanego pieczywa nie wlicza się np. zapiekanek czy gotowych kanapek, a przecież wielu z nas zamiast śniadania w domu konsumuje je „na mieście” - dodaje Stanisław Butka.
W jego ocenie działające polskie piekarnie mogłyby produkować nawet dwa razy więcej pieczywa, byle tylko był na nie zbyt.
Na statystyki w pewnym stopniu wpływa też moda na domowe pieczywo.
- Za gryczany mały chleb w dobrej piekarni muszę zapłacić 7 zł. Za takie pieniądze mamy trzy razy więcej domowego pieczywa. Kupujemy mąkę w markecie, robimy zakwas i co trzy dni pieczemy chleb w piekarniku - mówi Magdalena Orzech z Opola.
Chleb wypieczony z dobrych składników zachowa świeżość nawet przez tydzień