Kontrowersyjna i agresywna kontrola biletów w SKM
Zatrzymaniem dokumentu tożsamości i przepychankami zakończyła się kontrola biletów w SKM. - Kontroler był arogancki, użył nielegalnego przymusu - mówi świadek całego zajścia. Przewoźnik już wyjaśnia sprawę i przeprasza.
Budząca kontrowersje sytuacja rozegrała się w niedzielę 4 czerwca 2017 r. na wysokości przystanku Wzgórze Św. Maksymiliana w Gdyni. Tam pojawił się kontroler biletów.
- Sprawdził mnie, poszedł dalej i wdał się w dyskusję z młodą kobietą z tego samego przedziału. Szczegółów nie znam, ale było coś nie tak z jej biletem - mówi Jędrzej Włodarczyk ze Stowarzyszenia Lepszy Gdańsk. - Dziewczyna chciała wysiąść, ale nie mogła odzyskać od kontrolera dokumentu, który dała mu wcześniej. Przecież mógł wysiąść razem z nią i byłoby po sprawie. Pasażerka zaczęła nawoływać, żeby oddał dowód, robiła to wielokrotnie, coraz głośniej i w większej desperacji. Zrobiła się afera na cały przedział. Kontroler nie reagował, nawet jak ta dziewczyna sięgała po dowód, po prostu się obracał, był arogancki. W końcu doszło do delikatnych rękoczynów i obrażania . Kontroler był agresywny i odepchnął ją, podnosił rękę do góry.
Kontroler nie reagował, nawet jak dziewczyna sięgała po dowód, po prostu się obracał, był arogancki. W końcu doszło do delikatnych rękoczynów i obrażania. Kontroler był agresywny i odepchnął ją, podnosił rękę do góry.
Dodaje też, że sam - dosyć stanowczo - mówił do kontrolera, by oddał dziewczynie dowód, bo takim działaniem łamie prawo. - Dalej nic, spisywanie, piruety uniki i odpychanie tej dziewczyny. Ona była w lekkiej histerii, cały czas powoływała się na swoje prawa - on oczywiście nic - mówi Włodarczyk. - Jak wysiadałem, to widziałem, że dziewczyna znowu sięga po dowód, ponownie wywiązała się jakaś lekka szarpanina. Żałuję, że wysiadłem, powinienem był zadzwonić na policję przy nim.
Włodarczyk zgłosił sprawę do działu reklamacji Szybkiej Kolei Miejskiej.
Tam potwierdzono, że wszczęte zostanie postępowanie, a kontroler nie miał prawa zatrzymać dokumentu tożsamości pasażerki.Jak informuje Marcin Głuszek, rzecznik Szybkiej Kolei Miejskiej, w tej sprawie trwa już zabezpieczanie monitoringu.
- A kontroler biletów zostanie wezwany do złożenia wyjaśnień. Po tych czynnościach zostaną podjęte dalsze decyzje. Zależy nam na jak najszybszym wyjaśnianiu takich spraw, już teraz pragnę przeprosić współpasażerów za dyskomfort związany z tą sytuacją, nie przesądzając niczyjej winy - podkreśla Głuszek.
Kontroler biletów zostanie wezwany do złożenia wyjaśnień. Po tych czynnościach zostaną podjęte dalsze decyzje. Zależy nam na jak najszybszym wyjaśnianiu takich spraw, już teraz pragnę przeprosić współpasażerów za dyskomfort związany z tą sytuacją, nie przesądzając niczyjej winy.
Zdaniem Włodarczyka, warto byłoby się zastanowić nad innym sposobem kontroli biletów.
- Metoda „nagłej kontroli” jest represyjna z definicji. Ludzie narzekają na taką formę sprawdzania biletów, a słabe wyszkolenie kontrolerów powoduje konflikty, a nawet nieuzasadnione użycie siły wobec pasażerów. Co więcej, częsta prywatyzacja usług kontrolerskich, jak w gdańskiej komunikacji publicznej, sprawia, że duża część dochodów z mandatów trafia do kieszeni prywatnych firm. Należałoby rozważyć inne systemy np. sprzedaż biletów przez kontrolerów lub bramki na karty z czipem na wejściu - komentuje Jędrzej Włodarczyk.