Kto tak jeszcze pisze historię? [zdjęcia]
Wyczekana i potrzebna - mowa o najnowszej syntezie dziejów miasta nad Brdą po 1945 r. Niestety, zawartość „Historii Bydgoszczy 1945-1956” (tom III, cz.1) rozczarowuje.
Publikacja bardziej przypomina luźny zbiór artykułów pokonferencyjnych, niż solidnie przepracowany materiał monograficzny. Zabrakło redaktora naukowego, co widać od pierwszej do ostatniej strony. Przypomnę, że to odpowiedzialne zadanie wziął na siebie w poprzednich tomach zmarły w 2012 r. prof. Marian Biskup. Jak to się stało, że przy opracowaniu tej części kogoś tak potrzebnego zabrakło?
Najnowszy tom jest niewątpliwie pokaźnym źródłem informacji o latach 1945-1956 - niezwykle skomplikowanych i bolesnych, które w PRL nie były przez historyków badane tak jak być powinny (nie zwsze z uwagi na cenzurę czy brak dostępu do źródeł). Dotyczy to m.in. grabieżczo-zbrodniczych dokonań „wyzwolicieli” i walki nowej władzy z podziemiem niepodległościowym.
Należało się więc spodziewać, że „białe plamy” w historii miasta nad Brdą będą odpowiednio potraktowane (badaczom nie brakuje ani literatury przedmiotu, ani źródeł). Niestety, Czytelników spotka zawód.
Wyjątkiem jest rozdział Mirosława Golona „Armia Czerwona (Radziecka) w Bydgoszczy w latach 1945-1947”. Znajdziemy tam wiele interesujących informacji m.in. o deportacjach bydgoszczan do ZSRS czy stratach, jakie poniósł bydgoski przemysł w wyniku działalności władz radzieckich - cywilnych i wojskowych oraz NKWD.
Nie ma natomiast rozdziału o zbrodniach komunistycznych i sowieckich po 1945 r.!
Informacje są rozproszone i niestety lakoniczne. To, co znajdziemy w podrozdziale „Aparat przymusu i represji”, autorstwa Włodzimierza Jastrzębskiego, to krótki zarys problemu. Kilka nazwisk wymienia M. Golon (np. zamordowanego w siedzibie UB por. Leszka Białego czy skazanego na karę śmierci Eugeniusza Smolińskiego). A gdzie procesy pokazowe, gdzie ofiary wojskowych sądów i ich kaci, gdzie oprawcy z UB?
Ideologizacji szkolnictwa oraz nielegalnym młodzieżowym organizacjom i grupom - tak zajadle tępionym przez UB - nieco miejsca poświęcił Janusz Kutta (rozdział o szkolnictwie i oświacie).
Życie polityczne w omawianym okresie to też swoisty „ugór”, który w latach słusznie minionych był przedstawiany w sposób niezwykle ułomny. Ze zrozumiałych więc powodów rozdziały autorstwa Krzy-sztofa Budki i W. Jastrzębskiego są tymi, na które powinno zwracać się wyjątkową uwagę. Z trudnym niewątpliwie zadaniem nie poradził sobie pierwszy z autorów („Życie polityczne w Bydgoszczy w latach 1945-1948”).
Najwyższe zdumienie budzi sformułowanie użyte przez K. Budkę, cyt.: "Kiedy w mieście zapanował ład i porządek, a praca weszła na właściwe tory...". Czy to cytata z propagandowej partyjnej broszury?
Nierównowagę ilościową i jakościową szczególnie widać w rozdziałach dotyczących kultury (muzyka, teatr, literatura, plastyka, muzea, architektura). Wiele tematów zostało przedstawionych nazbyt drobiazgowo (vide spis tematów wieczorów autorskich pisarzy pomorskich w lipcu 1945 r., rozdział o życiu literackim). W tego rodzaju opracowaniach odsiew pobocznych treści jest wielce wskazany.
Dowodem na brak redakcji zawartości poszczególnych rozdziałów, takoż brak porozumienia autorów w kwestiach zazębiających się wątków jest działalność Armii Czerwonej (pisze o tym również S.Kamosiński i S. Sadowski). A wystarczyłoby odesłać Czytelnika do tekstu M. Golona. Obszerne powtórki tylko „zajęły miejsce” tematom, których darmo szukać w monografii - np. nie ma nic o zdrowiu i lecznictwie.
Negatywnie oceniam wybór fotografii (niektóre są nie z tej „epoki”) i błędne lub nic nie mówiące podpisy. Są też tabele wstawione „do góry nogami” i liczne błędy korektorskie.
Historia Bydgoszczy 1945-1956, t. III, cz. 1, Bydgoskie Towarzystwo Naukowe.