Moim zdaniem: Rzeczy dziwne i ciekawe
Dawno się tak nie wściekłem jak oglądając finał Pucharu Polski koszykarzy. Zresztą kibice też. Zadzwonił do mnie Czytelnik i zapytał czy to możliwe żeby najlepsi zawodnicy w Polsce nie mogli trafić ze zwyczajnych, prostych pozycji.
Zapewniłem, że możliwe. Tak jest w każdej dyscyplinie. Nich sobie obejrzy, choćby niektóre akcje z meczów piłkarskich, jak gość z pięciu metrów nie trafia do pustej bramki. I to wcale nie na spotkaniach gdzieś w klasie B tylko w najsilniejszych ligach w Europie. Cóż, kiksy są czymś nieodzownym w sporcie, co po latach fajnie się wspomina.
Oczywiście nie tu i teraz, w czasie kiedy oglądamy mecz! Cóż nam wtedy zostaje? Chwycić się za głowę i krzyknąć: no nie! Tak więc jestem w stanie zrozumieć, że trafiają się takie dni, że piłka za cholerę nie wpada do kosza i bramki. Nie rozumiem jednak czemu jeden z czołowych polskich koszykarzy, zawodnik z takim doświadczeniem i umiejętnościami jak Szymon Szewczyk, przesiedział cały finał na ławie. Chyba, że o czymś nie wiem...
Po 52 sekundach kopnął rywala, dostał drugie żółtko, czerwień i powędrował do szatni
Zresztą pomyłki, różne numery, słabe mecze i kiksy są solą sportu. Pamiętam jak podczas jednego ze spotkań w piłkarskiej drugiej lidze lubuski zespół grał z potentatem. Jakimś cudem, mimo, że była już 70 minuta, a rywal miał chyba z pięć setek, cały czas rozpaczliwie trzymał się wyniku 0:0. To był dla niego szczyt marzeń. Trener zarządził zmianę. Zawodnika, który miał wejść, wiecznego rezerwowego, objął ramieniem i tak powiedział: - Słuchaj, oni wszyscy mówią że nic nie potrafisz. Pewnie mają rację. Ale dziś pokaż, że masz jaja. Widzisz tego gościa z jedenastką? To ich najlepszy napastnik. Formalnie powinien kiwnąć ciebie dziewięć razy na dziesięć. Ale to nic. Otóż dziś piłka może ciebie przejść. On nigdy! I co? Rezerwowy wykonał zadanie. Skończyło się na 0:0. Numer 11 kończył mecz pokopany, a nasz dzielny obrońca nie dostał nawet żółtej kartki! Z kolei inny zawodnik pobił rekord pobytu na boisku. To też było w drugiej lidze, Najpierw dostał żółtą kartkę, bo za wcześnie wszedł na plac zanim zmieniany zawodnik zszedł. Po 52 sekundach kopnął rywala, dostał drugie żółtko, czerwień i powędrował do szatni.
Albo taki numer. Jest akcja pod bramką gospodarzy, nagle obrońca chwyta piłkę w ręce. Stadion zamiera. Sędzia wskazuje na jedenastkę, a piłkarzowi pokazuje żółtą kartkę. Zawodnik mówi: - Panie sędzio! Chwyciłem piłkę, bo pan zagwizdał. Sędzia mówi: - Skąd, gdzie, jak? Ja nie gwizdałem! Rzeczywiście gwizdek słyszał tylko ten nieszczęsny obrońca. Trener szaleje, wyzywa, kopie w budkę rezerwowych. Gospodarze strzelają karnego i wygrywają mecz 1:0. Takie to były rzeczy dziwne i ciekawe.
Błędy błędami, ale po dwóch kolejkach 2016 roku Legia ma już tylko punkt straty do lidera Piasta Gliwice. Pamiętacie? Takie złożyłem zamówienie przed dwoma tygodniami, kiedy startowała ekstraklasa. Na razie jest realizowane w stu procentach. Tego oczekiwałemKolejne opiewa na wyjście Legii na pierwsze miejsce i pozostanie tam do końca rozgrywek.