O zsyłce na Sybir przypomina krzyż
Przeżyli piekło. Kolejne pokolenia nie mogą zapomnieć o okrutnej historii. Dlatego Sybiracy utworzyli Izbę Pamięci. Zajrzyjcie do niej!
Kiedy powstał związek i koło, było nas w Zielonej Górze ponad tysiąc, teraz tylko 397 - mówi prezes koła nr 8 Związku Sybiraków, Marian Szymczak. - Kto będzie świadczył o historii, gdy nas zabraknie? Za wszelką cenę chcemy ocalić ślady od zapomnienia.
Okazuje się jednak, że coraz więcej rodzin chce zachować w pamięci losy swoich bliskich.
- Miałem ciocię, Leokadię Sergielis, była na Syberii. Niechętnie o niej opowiadała. Czasem lękała się, że „znów będą pędzić”. Mówiła o mrozie, głodzie, chorobach, tęsknocie. Szkoda, że nie spisaliśmy tego wszystkiego - zauważa Urszula Nowak. - Pewnych wspomnień nie da się odtworzyć. A nie wolno nam ich zapomnieć.
Nie tylko pani Urszula cieszy się, że Związek Sybiraków utworzył Izbę Pamięci. Dla pana Mariana najcenniejszy jest krzyż, różaniec i modlitewnik jego mamy. Te przedmioty towarzyszyły jemu, bratu i siostrze, kiedy zostali wywiezieni razem z mamą do Kazachstanu w 1940 r. Krucyfiks z 1920 roku to rodzinna pamiątka. Mama dostała go po ślubie od ojca.
300 tysięcy dzieci wywieziono w ramach deportacji na Sybir. 150 tysięcy z nich zmarło
- Wszyscy zesłańcy, którzy z nami byli, modlili się przy nim. I dzięki Bogu wrócili do kraju w 1946 roku - opowiada M. Szymczak. - My jako dzieci uczyliśmy się przy tym krzyżu polskiego, modląc się, śpiewając religijne pieśni. Przez 43 lata nie mówiło się o tym głośno. Teraz rodzina chce, by krzyż trafił do konkatedry pw. św. Jadwigi.
Niewiele rzeczy ocalało po wywózce. W Izbie stoją buty, kufajka, walizki, garnek... - To cenne dary od profesora Stawiarskiego - wyjaśnia prezes koła. - Nasze zbiory podzieliśmy na cztery działy: Kresy, deportacja, życie, powrót.
Skąd pomysł na taką ekspozycję? Sybirakom zależy, by pamięć o nich nie zginęła. Dlatego pierwsi w Polsce razem z Uniwersytetem Zielonogórskim wydali książkę o wspomnieniach Matek-Sybiraczek. Wcześniej - dzięki zaangażowaniu dyrektora Gimnazjum nr 1 Romana Łuczkiewicza, spisali i wydali je także uczniowie tej szkoły. Udało się, dzięki wsparciu miasta, postawić pomnik Matki Sybiraczki na skwerze przy dworcu PKP. Chcieli też pokazać młodszemu pokoleniu pamiątki. Wystawę zorganizowano w Gimnazjum nr 1, potem eksponaty trafiły do muzeum wojskowego w Drzonowie. Ale nie wszyscy mogli tam dotrzeć. Stąd pojawił się pomysł, by utworzyć Izbę Pamięci. Miasto udostępniło pomieszczenie przy ul. Lisowskiego 3, gdzie także znajduje się siedziba koła. Bardzo zaangażowali się Roman Zaręba, który został mianowany kustoszem izby, Janusz Piechowiak, światłem zajął się Kazimierz Wróblewski, wszystko dokładnie opisała pani kronikarz - Zdzisława Kędzierska. Długo można wymieniać osoby, które dołożyły swoją cegiełkę.
- Uczniowie z Gimnazjum nr 1 piekli ciasta, sprzedali je, zarobili 730 zł i przekazali nam na urządzenie izby - podkreśla M. Szymczak. - Sami odmalowaliśmy lokal. Eksponaty można oglądać w piątki w godz. 10.00 - 12.00. Lokal jest mały, ma zaledwie 13 mkw. Marzy się nam większe pomieszczenie - mówi.
Wierzy, że i to marzenie się spełni. I że po rozbudowie muzeum, powstanie dział poświęcony wszystkim osadnikom. Jak zauważają Sybiracy, ponad 90 procent z nich ma dziś 80-85 lat. Dlatego stworzyli Klub Wnuka, który ma przejąć po nich działalność, by kolejne pokolenia nie zapomniały historii przodków na nieludzkiej ziemi.