Prezes Pesy: - Trwająca od lat wojna cenowa i rywalizacja firm jest wyniszczająca. Istnieje ryzyko, że czeka je sprzedaż lub upadłość.
Bydgoska Pesa i nowosądecki Newag, czyli polscy liderzy w produkcji taboru, od lat prowadzą ostrą walkę.
Pisaliśmy już m.in., jak do CBA wpłynęło zawiadomienie o wątpliwościach dotyczących aneksu umowy Pesy z Intercity dotyczącego wydłużenia terminu dostaw 20 pociągów Dart. Miał je złożyć właśnie Newag, konkurent Pesy, który w tym czasie (jesień 2015 r.) w konsorcjum ze Stadlerem produkował, także dla Intercity, 20 pociągów Flirtów. Co ciekawe, również Flirty nie zostały dostarczone w pierwszym terminie.
W ostatnim czasie też dużo się dzieje. Najpierw Newag wygrał z Pesą przetarg na wyprodukowanie 17 pociągów dla zachodniopomorskiego. To największe w Polsce zamówienie na tabor kolejowy w tym roku. Jak informował rynek-kolejowy.pl, pokonał bydgoską firmę zaledwie o 0,49 punktu. Pesa odwołała się od tego przetargu do Krajowej Izby Odwoławczej, ale 25 sierpnia swoje podanie wycofała. Do Zachodniopomorskiego pojadą więc nowosądeckie Impulsy.
Sytuacja powtórzyła się w przypadku przetargu Kolei Śląskich na dostawę 13 pociągów. Tym razem sukces odniosła Pesa. Wynik przetargu do KIO zaskarżył z kolei Newag.
- 29 sierpnia wycofał odwołanie, co oznacza, że podpiszemy umowę z Pesą - powiedziała Magdalena Iwańska z biura prasowego Kolei Śląskich.
Pasażerów na Śląsku będą woził Elfy 2 (jak na wizualizacji) wyprodukowane przez Pesę.
Pesa i Newag, prowadząc od lat wojnę cenową, ryzykują upadkiem obu firm.
Ponadto, choć „Pomorska” nie ma takich informacji od pracowników Newagu, to od zatrudnionych w Pesie słyszymy m.in., że
atmosfera w zakładzie pogorszyła się, jest bardzo nerwowa. Niektórzy zarabiają mniej, inni zwyczajnie odchodzą z firmy
Tomasz Zaboklicki, prezes Pesy, uważa, że trwająca od lat cenowa wojna i rywalizacja obu polskich firm na krajowym rynku jest dla nich wyniszczająca: - Coraz niższe marże, zdecydowanie odbiegające od rynków zachodniej Europy to coraz mniejsze przychody i pieniądze na rozwój. W przeszłości odbywały się rozmowy o możliwej fuzji lub przejęciu Newagu przez Pesę. Strony nie doszły do porozumienia.
Zaboklicki jako główną przeszkodę wskazuje różnice w podejściu do biznesu: - Zbigniew Jakubas [właściciel Newagu - red.] to przede wszystkim inwestor, skupiony na giełdzie, kursach akcji i zyskach, a my to bardziej przedsiębiorcy, których interesuje długofalowe budowanie kompetencji i rozwój.
Jest ryzyko, że firmy może czekać sprzedaż lub upadłość.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że Pesa miała już propozycje od zagranicznych inwestorów, które chciały ją kupić. Tymczasem Zbigniew Jakubas w ostatnich dwóch latach sprzedał większość akcji Newagu, choć wciąż pozostaje największym udziałowcem (35 proc.). Bydgoska firma ma większe obroty, w zeszłym roku sięgnęły 3,4 mld zł, a Newagu - 1,1 mld zł.
Nowosądecka firma, do zamknięcia tego numeru, nie przesłała nam komentarza, o który poprosiliśmy.