Pomorze ma najmniej cięć cesarskich w kraju, ale i tak powinno ich być mniej. Na tle Europy Polska wypada bardzo słabo
Polska przoduje w Europie pod względem liczby wykonywanych cięć cesarskich - wynika z najnowszego raportu Euro-Peristatu. I choć na tle kraju Pomorze wypada całkiem dobrze, to daleko nam jeszcze do krajów wiodących w opiece okołoporodowej - Finlandii, Norwegii czy Islandii. Na Pomorzu statystyki „psują” oddziały, które powinny przyjmować tylko porody fizjologiczne.
Według autorów raportu Euro-Peristatu odsetek urodzeń przez cesarskie cięcie sięga w naszym kraju 43,9 proc. i jest znacznie wyższy od średniej europejskiej, która wynosi ok. 27 proc. Pod względem liczby wykonywanych cięć bliżej nam do Bułgarii (43 proc.), Rumunii (45,9 proc.), Węgier (39 proc.) i Cypru (56,9).
Jesteśmy liderami
W Polsce najwięcej cesarskich cięć wykonuje się w województwach łódzkim, świętokrzyskim i podkarpackim. W 2017 r. w łódzkim ponad 51 proc. porodów zakończyło się cesarką, w świętokrzyskim 51 proc. Na Podkarpaciu było ich jeszcze więcej, bo 52 proc. Na Pomorzu ten odsetek wynosi 32.
- Mamy najniższy odsetek cięć cesarskich w Polsce - informuje prof. dr hab. Krzysztof Preis, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii w Centrum Medycyny Nieinwazyjnej UCK, dokąd przeniosła się dawna „Kliniczna” i jednocześnie konsultant wojewódzki w tej dziedzinie. - Ten dobry wynik to efekt tego, że na oddziałach położniczych przestrzegane są i sprawdzane wskazania do cięcia cesarskiego - tłumaczy prof. Preis.
Pod ścisłym nadzorem
W pierwszych dniach lutego br. odbyło się spotkanie tzw. pionu położniczego, którego zadaniem jest analiza sytuacji w opiece nad matką i dzieckiem za 2016-2017 i ocena różnych ważnych wskaźników. Od lat organizuje je Wydział Zdrowia Urzędu Wojewódzkiego, który go nadzoruje.
- Według danych za 2017 rok w 9 szpitalach na terenie Pomorskiego wskaźnik cięć cesarskich był znacznie wyższy (między 47,7 - 34,6) niż średnia dla województwa (32,0 ) - informuje Biuro Prasowe WZ. Przekroczyły go szpitale: w Bytowie, Miastku, Człuchowie, Malborku, Sztumie, gdański „Kopernik”, Szpital im. św. Wojciecha na Zaspie (oba należą do spółki Copernicus), Uniwersyteckie Centrum Kliniczne w Gdańsku oraz Szpital w Słupsku. Najniższy wskaźnik cięć odnotowano w Szpitalu w Wejherowie (19, 4). O ile jednak UCK i Zaspa - jako oddziały tzw. III poziomu referencyjnego mają do tego przekroczenia święte prawo, bo do nich trafia najwięcej tzw. patologii ciąży, to na innych jest to wręcz naganne.
Kuriozalne jest to, że na Pomorzu są oddziały I poziomu, które mają wyższe wskaźniki cięć cesarskich niż oddziały II poziomu, a nawet III
- Kuriozalne jest to, że na Pomorzu są oddziały I poziomu, które mają wyższe wskaźniki cięć cesarskich niż oddziały II poziomu, a nawet III jak nasz - tłumaczy dr n. med. Maciej Socha, kierownik Oddziału Położniczo-Ginekologicznego w Szpitalu na Zaspie. Nie oznacza to jednak wcale, że na oddziałach I poziomu jest aż tak dużo „trudnych” pacjentek. - Na tzw. I poziomie odsetek cięć powinien być najniższy (ma on odbierać tylko porody fizjologiczne ), a na II - nieco wyższe.
- Cięcie cesarskie powinno być wykonywane jedynie ze wskazań medycznych, a więc w sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia matki i płodu -przypomina dr Socha. Tymczasem bardzo często zgłaszają się do porodu pacjentki z zaświadczeniami od lekarzy innych specjalności, które potrzebę cięcia cesarskiego motywują wskazaniami fikcyjnymi, np. okulistycznymi, neurologicznymi, ortopedycznymi, które nie mają żadnego wpływu na przebieg porodu, jak np. rwa kulszowa, zespół bólowy odcinka krzyżowo-lędźwiowego czy przepuklina. W szpitalu na Zaspie, podobnie jak i w wielu innych, takie wskazania są już weryfikowane.
Tymczasem w ocenie autorów raportu w Polsce rosnącym problemem są tzw. cesarki na życzenie. Część z nich wymuszają same kobiety, które motywują to lękiem przed bólem. Na oddziałach, gdzie rodzące nie mają dostępu do skutecznego znieczulenia - wydaje się to w pełni uzasadnione. Jest nadzieja, że się to zmieni, bo według nowych standardów szpital ma obowiązek zapewnić rodzącym znieczulenie zewnątrzoponowe. Pojawiły się też inne, skuteczne metody walki z bólem porodowym. Część lekarzy woli też profilaktyczne cięcie niż oskarżenie o narażenie życia pacjentki lub jej dziecka. W razie ewentualnych komplikacji przy porodzie mogą bowiem zostać oskarżeni o błąd w sztuce.
Można zmniejszyć
Jak przekonuje dr Maciej Socha, liczbę cięć cesarskich można zmniejszyć i to dość skutecznie, np. poprzez dobre, mobilizujące kobietę do aktywności, prowadzenie porodu. Gdy pacjentka rodzi w wybranej przez siebie pozycji - najlepiej nie na leżąco - zmniejsza się nie tylko ryzyko, że trzeba będzie wykonać cięcie, ale również zmniejsza się - i to aż o 30 proc. - liczba nieprawidłowych wzorów zapisów kardiotokograficznych i czas trwania porodu.