Profesor Jan Miodek: Rodacy, czyście ogłuchli?!
W jednej ze współczesnych powieści widzę zdania: „Mi, człowiekowi z jedną głową, nie za bardzo się przydaje”, „Mi by się od razu zrobiło od niego niedobrze” i po przeczytaniu ich natychmiast... robi mi się niedobrze!!!
Przed paroma dniami zaś skarżyła się pewna autorka, że wers „Wiara mi to daje” redaktorzy tomu zamienili jej na „Mi to daje wiara”. Doprawdy, chce się wyć albo z furią wykrzyczeć: „Rodacy, czyście już zupełnie ogłuchli?!”. Nie jestem skłonny do tego typu patetyczno-histerycznych zawołań, ale w tym wypadku – nie ukrywam – tracę odporność nerwową i cierpliwość.
Jeszcze stosunkowo niedawno temu błędne wysuwanie nieszczęsnego „mi” na początek zdań zdarzało się tylko małym dzieciom (pokonałem ten odruch gramatyczny u swego – dziś czterdziestoletniego – syna dosłownie w ciągu paru dni). W tej chwili wypowiedzi typu „Mi się zdaje”, „Mi zabrakło wyobraźni”, „Mi to powiedzieli” tworzą i dzieci, i dorośli – politycy, dziennikarze, poeci, pisarze, wszyscy. Pojawiają się one także w tekstach pisanych, co potwierdza siłę tej epidemii, a i brak słuchu językowego użytkowników polszczyzny.
W tej chwili wypowiedzi typu „Mi się zdaje”, „Mi zabrakło wyobraźni”, „Mi to powiedzieli” tworzą i dzieci, i dorośli – politycy, dziennikarze...
No bo jak można nie słyszeć niezasadności akcentowania enklityki „mi”?!! – chciałoby się zawołać. Tak, „mi” oraz zaimki „ci”, „cię”, „go”, „mu” to tzw. enklityki, czyli formy, które same dla siebie nie mogą uzyskać akcentu, które tworzą jeden zestrój akcentuacyjny z wyrazem poprzedzającym („enklidzo” po grecku to „opieram się o poprzednika”): „nie za bardzo mi się przydaje”, „zrobiłoby mi się od razu niedobrze”, „wiara mi to daje”, „zdaje mi się”, „zabrakło mi wyobraźni”, „powiedzieli mi to”.
Ponieważ pierwszy wyraz każdego wypowiedzenia jest zawsze pod akcentem, umieszczanie w tym miejscu któregoś z przywołanych krótkich zaimków-enklityk powinno być przez wszystkich odczuwane jako zupełnie bezzasadne. Niestety, nie jest. Podaję zatem poprawne warianty wszystkich zacytowanych dzisiaj zdań: „Mnie nie za bardzo się przydaje”, „Mnie zrobiłoby się od razu niedobrze”, „Mnie daje to wiara”, „Mnie się zdaje”, „Mnie zabrakło wyobraźni”, „Mnie to powiedzieli”.
(...) formuła „Jezu, ufam Tobie”, zrodzona z potrzeby udostojnienia tego tekstu, z punktu widzenia gramatycznego też nie jest dobra.
Ponieważ języki wschodniosłowiańskie nie mają krótkich zaimków, starsi ludzie z Kresów niepoprawnie używają wariantów dłuższych: „proszę ciebie”, „daję tobie”, „ufam jemu” – zamiast zgodnych z normą „proszę cię”, „daję ci”, „ufam mu”. Niektórzy rodacy myślą z kolei, że warianty dłuższe są staranniejsze i pilnują się, żeby wyłącznie nimi się posługiwać – zwłaszcza w tekstach oficjalnych: „pasuje tobie ten termin?”, „mama ciebie trzyma”, „daję tobie zabawkę” – zamiast: „pasuje ci ten termin?”, „mama cię trzyma”, „daję ci zabawkę”.
Powiedzmy w tym momencie, że utrwalona w polskim Kościele katolickim formuła „Jezu, ufam Tobie”, zrodzona z potrzeby udostojnienia tego tekstu, z punktu widzenia gramatycznego też nie jest dobra. Wolałbym wariant „Jezu, ufam Ci”. Dłuższy zaimek „tobie” po czasowniku jest zasadny w konstrukcjach przeciwstawiających typu „ufam tobie, a nie Jankowi”. Ta reguła gramatyczna odnosi się także do „mnie”, „ciebie”, „jego”, „jemu”: „daj mnie, a nie jemu”, „wybieram ciebie, a nie Zbyszka”, „widzę jego, a nie Franka”, „pokażę jemu, a nie Kasi”.
Pojawiają się one także w tekstach pisanych, co potwierdza siłę tej epidemii, a i brak słuchu językowego użytkowników polszczyzny