Dostęp do tabletek „dzień po” jest utrudniony. Lekarze nie chcą wypisywać ich na NFZ, zasłaniając się klauzulą sumienia. Trzeba zapłacić za wizytę u ginekologa i potem w aptece za pigułkę. W sumie ponad 200 zł.
Dostęp do pigułki „po” to problem. Codziennie po pomoc w sytuacji awaryjnej do inicjatywy Lekarze Kobietom zgłasza się kilkadziesiąt kobiet.
Wciskanie młodym kobietom, że to nic złego jest antykultura, antycywilizacją – uważa Krzysztof Chańko z fundacji Pro - prawo do życia.
Pigułka ellaOne ma być tylko na receptę. - To cofanie nas do średniowiecza - oceniają kobiety.
Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.
Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.
© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.