W całym kraju brakuje ratowników wodnych. Jak wygląda sytuacja na Kujawach i Pomorzu?
W naszym regionie zasadniczo nie ma problemów z obsadą ratowników wodnych na kąpieliskach, ale bywa, że zamiast co najmniej dwóch, zatrudniany jest tylko jeden, a to niezgodne z prawem.
Z 41 kąpielisk w województwie kujawsko-pomorskim zgłoszonych w tym sezonie do służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ludzi nie działają 3. Według Serwisu Kąpieliskowego Głównego Inspektoratu Sanitarnego nieczynne są kąpieliska w Okoninie (pow. grudziądzki) oraz w Brodnicy nad jeziorem Niskie Brodno.
Ale my dowiadujemy się także o nieczynnej "Dzikiej Plaży" nad jeziorem Rudnik w Grudziądzu, którą administruje Miejski Ośrodek Rekreacji i Wypoczynku w Grudziądzu. Obsady ratowniczej nie ma, więc na razie kąpać można się tylko na dziko – na własną odpowiedzialność. Tymczasem zielony „języczek” na mapie Serwisu Kąpieliskowego sugeruje, że kąpielisko jest nadzorowane przez ratowników, bowiem zostało oficjalnie zgłoszone i sanepid wykonał badania jakości wody – ta jest dobra.
Młody człowiek może dobrze zarobić
W naszym regionie pełne uprawnienia do wykonywania funkcji ratownika wodnego posiada 760 osób. Rzecz jasna nie wszystkie pracują na miejscu, bowiem wielu, zwłaszcza młodych ludzi, szuka zajęcia nad bardziej atrakcyjnym z wielu powodów morzem.
Nie zawsze chodzi o wyższe wynagrodzenie (nad morzem nie musi być wyższe niż na śródlądziu), ale także o możliwości spędzania wolnego czasu po pracy. Na Kujawach i Pomorzu ratownik może zarobić na rękę 5,5 – 6 tys. zł, a bywa, że i 7,5 tysiąca, co dla np. studenta jest spora kwotą. Przy pełnym wymiarze pracy, czyli 248 godzinach miesięcznie.
Jeden ratownik to za mało
- Nie wszystkie informacje o brakach kadrowych do nas trafiają, zwłaszcza te dotyczące organizacji tak zwanych miejsc zwyczajowo wykorzystywanych do kąpieli. Jednak tam, gdzie dowiadujemy się o jakichś brakach, bądź nieprawidłowościach w organizacji czy nadzorze na tymi miejscami, staramy się interweniować, doradzać, proponować rozwiązania - mówi Maciej Banachowski, prezes WOPR Województwa Kujawsko- Pomorskiego.
Pojawił się jednak poważny problem, bowiem bywa tak, że samorząd zatrudnia tylko jednego ratownika, ale tym samym łamie rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych i administracji z 2012 roku ws. „minimalnych wymagań dotyczących liczby ratowników wodnych zapewniających stałą kontrolę wyznaczonego obszaru wodnego”.
[polecane]23261755,23254653;1;To też może Cię zainteresować[/polecane]
A te wymagania na śródlądowych kąpieliskach (i miejscach wykorzystywanych do kąpieli) to na każde 100 metrów linii brzegowej minimum jeden ratownik od strony lądu i jeden od strony lustra wody, przebywający na łodzi lub platformie umożliwiającej obserwację i umieszczonej poza strefą dla umiejących pływać. Nad morzem na każde 100 m linii brzegowej musi być co najmniej trzyosobowy zespół ratowników.
- W praktyce na śródlądziu na każdym kąpielisku, choćby najmniejszym, musi więc być co najmniej dwóch ratowników, a jeśli jest mniej, to organizator łamie prawo. I my wystosowaliśmy już kilka pism ze stosownym ostrzeżeniem o możliwości łamania prawa. Czekamy na odpowiedzi – dodaje szef WOPR w województwie kujawsko-pomorskim.
Nie podajemy adresatów tych pism w nadziei na szybkie uzupełnienie braków kadrowych.
Na kąpieliskach WOPR-u jest większa obsada
- Na kąpieliskach organizowanych bezpośrednio przez wojewódzki WOPR mamy nawet większą obsadę niż wynika z przepisów, aby nadzór nad kąpiącymi się był permanentny. Przecież każdy ratownik musi od czasu do czasu udać się za potrzebą fizjologiczną, a co będzie jeśli w tym czasie ktoś będzie potrzebował pomocy? U nas wykluczamy taką ewentualność i zawsze dyżur pełni pełna wymagana prawem obsada - dodaje Banachowski.
[polecane]23248911,23185941;1;To też może Cię zainteresować[/polecane]
W Borównie k. Bydgoszczy na co dzień bezpieczeństwa pilnuje 3 ratowników, a w weekendy 5. W Wąsoszu (gm. Szubin) jest 3 ratowników i kolejny w weekendy. W Pieczyskach nad Zalewem Koronowskim codziennie na dyżurze jest 4 woprowców.