Zabił człowieka za dwie butelki coca-coli. Modli się i przeprasza
Szukał lepszego życia. Przyjechał do Polski, podjął studia i... siedzi za kratami. Może spędzić tam resztę swoich dni, bo śmiertelnie dźgnął nożem klienta ełckiego baru.
Mówi, że chciał bronić swojego szefa, że był w szoku i nic nie pamięta. Przeprasza rodzinę zabitego, zapewnia, że za niego się modli i broni się w sądzie jak lew. Reaguje na każde słowo świadków, które nie przypadnie mu do gustu.
- Nie jestem mordercą - powtarza. - Nie chciałem zabić tego człowieka. To on zachowywał się jak furiat.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień