Pan Bogdan zauważył, że na nasz biedny kraj spadają plagi egipskie. Ciągle słyszy się o wichurach, wyrwanych drzewach, fruwających dachach. A powodzie? Kiedyś pojawiały się raz na kilkanaście lat, i to niemal w stałych miejscach, nad wielkimi, nieuregulowanymi rzekami. Dziś można wyjechać z domu i utknąć na środku zalanej drogi w miejscu, w którym nigdy byśmy się nie spodziewali.
Pan Bogdan jest zdumiony. Jeśli nad naszym krajem czuwa jakaś siła wyższa, to czemu plagi nie dotykały go w czasie, kiedy był niewolony i dowodziły nim komunistyczne hordy? Wichury, trąby i powodzie zaczęły się, gdy nastała demokracja. Można było liczyć na przychylność opatrzności, kiedy doszło do „dobrej zmiany”. Nic z tego. Jest jeszcze gorzej, czego dowodem jest ostatnia trąba powietrzna, która nawiedziła Śląsk.
Czy ktoś tam na górze nie dostrzega, jak nasz kraj się zmienia? Jaką mamy wspaniałą młodzież patriotyczną? Widać to po koszulkach. W czasach pana Bogdana młodzi załatwiali sobie nadruki na koszulkach z Johnem Lennonem i innymi gwiazdami. Owszem, był też Che Guevara, ale raczej z tego powodu, że wyglądał jak muzyk z kapeli rockowej, a nie zawodowy rewolucjonista, który zresztą zginął dla utopijnej wprawdzie, ale idei.
To towarzystwo w czasach pana Bogdana było nastawione pokojowo i kompletnie pacyfistycznie, a hasło hipisów „make love, not war” (czyń miłość, nie wojnę) nastrajało raczej zupełnie niekonfrontacyjnie. Dziś chłopaki mają na koszulkach żołnierzy wyklętych, mówią o patriotyzmie i o tym, że Polska jest wyłącznie dla Polaków. Jak komuś coś się nie podoba, nie jest patriotą – mogą przylać. Nawet ostro. Pan Bogdan jest ostatni, który wrzucałby wszystkich ludzi do jednego wora. Nie rozumie jednak korzystania i powielania pewnych symboli.
Dziś chłopaki mają na koszulkach żołnierzy wyklętych, mówią o patriotyzmie i o tym, że Polska jest wyłącznie dla Polaków
Ostatnio jechał za samochodem, który obok tablicy rejestracyjnej miał znak Polski Walczącej. Dziś? Z kim, o co, przeciw komu? Ostatnio pewien gość wyprodukował kije baseballowe z takim właśnie historycznym znakiem. Zrobiła się wielka zadyma i wszyscy o tym gadali. Pewnie znajdą się naśladowcy, bo głupota bywa, niestety, zaraźliwa.
Kto wie jednak, czy „patriotyczna młodzież” niedługo nie będzie zaczynem wojsk obrony terytorialnej. Idea powołania takich oddziałów jest pewnie jak najbardziej słuszna. Tyle że patrząc na niektórych przedstawicieli tego nurtu, szczególnie na to, co wykrzykują na stadionach, strach pomyśleć, co będzie, jeśli dostaną broń i zadania, na przykład, wspierania służb porządkowych w określonych sytuacjach. Pan Bogdan pamięta takie siły wspierające ze starych, słusznie minionych czasów. O ile pamięć go nie myli, nazywały się ORMO czy jakoś tak...