Niegdyś już przy wejściu do hotelu Cracovia czuło się zapach luksusu. Takiego, jaki mogli wyobrazić sobie ludzie, którzy nigdy nie byli za granicą. Luksusu na miarę sklepu z marzeniami o nazwie Pewex, pełnego gum marki Donald i nieosiągalnych dżinsów, które śniły mi się po nocach. Po latach, kiedy wreszcie przyszła normalność i zaczęłam od czasu do czasu sypiać w przyzwoitych hotelach, nie mogłam zrozumieć mojego niegdysiejszego zachwytu tym miejscem.
Szczególnie, gdy byłam tam ostatni raz, przeprowadzając wywiad z Danutą Grechutową, która pewnie przez sentyment lubiła bywać w Cracovii. Piłyśmy kiepsko zaparzoną kawę, w lekko obtłuczonych filiżankach, a ja nie mogłam nadziwić się, że niegdyś to wnętrze wydawało mi się tak niezwykłe, a nawet wyrafinowane.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień