Czy pacjenci będą zdrowsi, gdy lekarze trafią za kratki? Szykuje się strajk
- Wierzę, że w kraju, w którym z dnia na dzień można znaleźć 40 mld złotych na realizację obietnic wyborczych, znajdzie się 40 mld na ratowanie służby zdrowia. Ale jeśli się nie uda, wyjadę. I nie będę czuł, że muszę się tłumaczyć, gdy ktoś znów krzyknie w moją stronę: oddaj za studia! Bo robię wszystko, by móc pracować w Polsce - mówi Bartosz Fiałek, lekarz rezydent ze Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela w Bydgoszczy, przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego OZZL.
W sobotę, 1 czerwca, razem z innymi lekarzami maszerował pan ulicami Warszawy w proteście przeciwko lekceważeniu ochrony zdrowia Polaków przez kolejne ekipy rządowe. Organizatorzy, medycy z OZZL, zakładali, że protestujących będzie 2, może 3 tysiące. Ilu was było?
Około 10 tysięcy i to wcale nie samych lekarzy: szli też pacjenci, studenci. Sytuacja w ochronie zdrowia jest na tyle zła, że niepokoi coraz większą część społeczeństwa.
Na co choruje służba zdrowia?
Na niedofinansowanie. Tak, walczymy o pieniądze, ale wcale nie o podwyżki. Chodzi o zastrzyk finansowy dla całego systemu: by nam lepiej się pracowało, a pacjentom - lepiej się leczyło. Dziś jest tragicznie: pacjenci umierają w kolejkach do specjalistów, lekarze umierają z przepracowania, po którymś z rzędu dyżurze.
Przeczytaj dalszą część rozmowy.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień