Prof. Miodek: Momenty były? I nie straciły na aktualności. A może aktualność?
W jednym z felietonów politycznych czytam: „Momenty były, było też sporo zaczepek i słownych utarczek”.
Cytat ten jest potwierdzeniem wejścia w ogólnopolski obieg komunikacyjny pierwotnego zdania pytającego „Momenty były?” wypowiedzianego w radiowym kabarecie przez Andrzeja Zaorskiego, a dowcipnie skomentowanego przez prof. Jerzego Bralczyka w jego „500 zdaniach polskich”: „Chodzi tutaj nie o to, czy były jakieś krótkie odcinki czasu (jak mogłyby nie być?), tylko o to, czy były pewne momenty szczególne, których nazwać od razu nie wypada, a o które wiadomo, że chodzi. Wiadomo, że chodzi, rozumiemy się nawzajem, a powiedzieć nie powiemy, nazwać momentów jakoś nie możemy ani ich bliżej określić. Może dlatego, że i tak się rozumiemy? Chodzi oczywiście o seks”.
W przytoczonym na początku fragmencie prasowym oczywiście o seks nie chodzi. Wykorzystano w nim tylko popularną formułę kabaretową, pozbawiając ją charakteru pytania, a samym momentom nadając znaczenie „ciekawe, atrakcyjne dla odbiorców chwile, wydarzenia medialne”.
Najczęstsze frazeologizmy z momentem to chwila moment „zaczekaj, zaczekajcie trochę; chwileczkę, momencik” i moment zwrotny „moment, w którym następuje zasadnicza zmiana biegu wypadków, zmiana sytuacji; chwila przełomowa, zdarzenie decydujące”.
Rodacy zapominają notorycznie o takich określeniach, jak obecny, dzisiejszy, współczesny, i tworzą lepsze w ich odczuciu konstrukcje
W „Historii literatury angielskiej” Hippolyte Taine (1828-1893) napisał: „Ów pierwotny stan duchowy wypływa z trzech źródeł, którymi są: rasa, środowisko i moment (przeł. Eliza Orzeszkowa). W „Królu-Duchu” Juliusza Słowackiego (1809-1849) mamy fragment: „Już – wtem stwardnieli w piękność monumentu, ustom jednego zabrakło momentu”.
Warto też wiedzieć, że w liczbie mnogiej były to długo nie momenty, ale momenta: „A pędźcie razem z sobą momenta szczęśliwe!” (Stanisław Trembecki ok. 1739-1812). Przeczytałem wczoraj w gazecie zdanie: „Jego dzieło nie straciło aktualności”. Czy nie powinno być nie straciło na aktualności?” – pyta Pan W.C. z Wrocławia.
Rozumiem odruch Czytelnika, bo sam się posługuję tylko wariantem z przyimkiem na, czyli zwrotem nie straciło na aktualności, ale lojalnie informuję, że konstrukcja bez owego przyimka – nie straciło aktualności – uznawana jest za równie poprawną. „Wczorajsze doniesienia straciły już aktualność albo na aktualności”– można przeczytać w „Nowym słowniku poprawnej polszczyzny PWN” z r. 1999 pod red. Andrzeja Markowskiego. Także „Uniwersalny słownik języka polskiego” z r. 2003 pod red. Stanisława Dubisza oba typy składniowe rejestruje: „Autor dotyka spraw, które nigdy nie tracą na aktualności”, „Coś straciło aktualność”. Podstawą etymologiczną całej rodziny wyrazowej, do której należą słowa aktualny, aktualnie, aktualność, aktualizacja, aktualizować, jest łacińska forma actualis.
Pierwsze dwie formy tejże rodziny – aktualny, aktualnie – są w naszym codziennym języku nieznośnie nadużywane. Rodacy zapominają notorycznie o takich określeniach, jak obecny, dzisiejszy, współczesny, i tworzą lepsze w ich odczuciu konstrukcje typu: aktualna sytuacja w Europie, aktualne potrzeby mieszkańców, aktualny rząd tego państwa – zamiast powiedzieć bez silenia się na stylistyczną lepszość: obecna, dzisiejsza sytuacja w Europie; obecne, dzisiejsze, współczesne potrzeby mieszkańców; obecny rząd tego państwa. I podobnie: aktualnie jestem na urlopie, a przecież można niepretensjonalnie: obecnie, teraz, dzisiaj jestem na urlopie.
Oczywiście, całkowicie poprawne są użycia przymiotnika aktualny w znaczeniu „zachowujący ważność”, „będący na czasie, dotyczący teraźniejszości i tego, co jest dla niej istotne”, „o decyzjach, zamierzeniach: niezmieniony”, np. aktualny rozkład jazdy pociągów, nasza propozycja jest ciągle aktualna, aktualne sprawy, aktualne treści, czy aktualny jest twój wyjazd?, czy sprawa kupna tego domu jest jeszcze aktualna?
Autor: Jan Miodek